Sposób na: bolące gardło

http://artoflashes.files.wordpress.com/2013/09/775-liscie-park-jesien.jpg

Taka to teraz pora roku, że niestety nasza odporność spada, pojawiają się epidemie grypy, a i o przeziębienie nie łatwo. Nikt nie lubi się z tym męczyć, ale zawsze najlepiej zdusić coś w zarodku. I mnie się zdarzyło (mimo dosyć dobrej odporności) przewiać ciało i niestety - dopadł mnie okropny ból gardła, suchość jakby mi ktoś wsypał niego kilogram piasku, problemy z połykaniem (bo boli!), a jakby tego mało katar i kaszel jak idź stąd i nie wracaj... ale ponieważ nie było to stadium, w którym należałoby zacząć się faszerować chemią, to... sięgnęłam po moje sprawdzone sposoby!

Zazwyczaj pierwsze co, to sięgamy po tabletki/pastylki do ssania, aby złagodzić ból gardła. Wiele ich na sobie przerobiłam i dopiero Gardlox okazał się być dla mnie rozwiązaniem idealnym. W zeszłym roku miałam zapalenie krtani i on - wraz z syropem prawoślazowym - pomógł mi z tego szybko wyjść i odzyskać głos. Tak więc nikt nie cieszył się moją niemożnością niemówienia dłużej niż 3 dni.
Jeśli chodzi o jego skład to są to przede wszystkim zioła: prawoślaz, szałwia i tymianek - pierwszy ma działanie osłonowe na górne drogi oddechowe, pozostałe dwa antybakteryjne. Dodatkowo pojawia się tam olejek eukaliptusowy, który wspomaga oddychanie, wyciąg z aloesu podnoszący odporność oraz witamina C - przynajmniej z jednym z dwóch wariantów, które ja stosuję, ale jest to raczej podstawowy skład każdego innego wariantu - głównie pojawiają się tam dodatkowe substancje odpowiadające za smak. No właśnie.. smak. Przyzwyczaiłam się, że zioła niestety w smaku zbyt dobre nie są, ale jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że Gardlox jest naprawdę dobry! Aż by można przedawkować :)

 Tak oto prezentuje się cała moja wyprawka...

Syrop z pędów sosny - oh, w smaku to to dobre nie jest, ale naprawdę pomaga. Zarówno ten syrop lekarski, jak i ten z Łowicza, który można dodać do herbaty bądź rozcieńczyć wodą. Wyciąg z pędów sosny ma działanie wykrztuśne i bakteriobójcze. Udrażnia drogi oddechowe wspomagając oddychanie i faktycznie łagodzi ból gardła. Osobiście odczuwam w nim lekkie działanie osłonowe. Idealne na chrypkę, katar, ból gardła czy przeziębienie.

Syrop prawoślazowy - mój ulubieniec! Smak dużo lepszy niż w przypadku sosny, ale szału nie ma :) Chociaż mnie osobiście smakuje, więc złego słowa nie powiem. Kwestia gustu. Podobnie jak ten z sosny, łagodzi kaszel i ból gardła. Ma także działanie wykrztuśne i delikatnie wyściela drogi oddechowe. 

No i pozostała jeszcze jedna rzecz - aromaterapia. Na moje nieszczęście, od ponad roku wiele rzeczy idzie mi niestety na zatoki - i o ile ból gardła znacznie spada, tak zatoki przynosowe cierpią. Tutaj z pomocą przychodzi mi olejek eukaliptusowy, który znakomicie odtyka nos i ułatwia oddychanie, podobnie jak mieszanka olejków dla zakatarzonych od Dr Beta. On zawiera między innymi olejek z drzewa herbacianego, również olejek eukaliptusowy oraz lawendowy - wszystkie mają działanie antybakteryjne i są stosowane w przypadku przeziębień czy grypy.

Jednak to jeszcze nie wszystko, problemów z zatokami nie wolno lekceważyć, bo nikt nie chce się nabawić przewlekłego zapalenia... dlatego w ruch idą inhalacje, płukanie i krople do nosa. Co do inhalacji - najczęściej robię to zwykłą solanką, podobnie jak płukanie. Obie rzeczy znakomicie udrażniają nos i powodują, że wszystko zaczyna z nas "schodzić". Natomiast krople do nosa - rok temu jak miałam zapalenie zatok dostałam od lekarza Fanipos (tylko na receptę), ale okazał się być strzałem w dziesiątkę! Dlatego teraz też postanowiłam go dawkować. Natomiast sól morską - w tym przypadku moją ulubioną jest Purinasin - stosuję nie tylko w czasie choroby, ale raczej ogólnie, aby nawilżyć śluzówkę. Co ciekawe, nie stosuję jej tylko bezpośrednio do nosa, ale również do gardła, co doskonale nawilża i łagodzi podrażnienia.


Tak oto wygląda moja cała wyprawka, która mnie aktualnie stawia na nogi :) Oczywiście dodatkowo herbatka z sokiem malinowym i druga z imbirem - ale to piję nawet normalnie na co dzień, więc żadna nowość :) Swoją drogą prawoślaz można również parzyć i pić napar, ale ostrzegam - nie smakuje zbyt dobrze, ale przynajmniej działa :)

Mam to szczęście, że w moim przypadku medycyna naturalna i ziołolecznictwo sprawdzają się idealnie! Dzisiaj jednak sobie chyba dokupię ziołowe tabletki na zatoki, bo naprawdę nie chcę ich przeciążyć :)

A Wy jak sobie radzicie w takich sytuacjach?

Komentarze

  1. Jesień przyszła to i choroby, chyba trzeba aż do wiosny łykać witaminy :) Do tego herbata z cytryną i może uda się przetrwać :D

    Pozdrawiam, Liryczny Zakątek

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny wpis, akurat mam problemy z gardłem a więc się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bolące gardło to w sezonie zimowym dla mnie norma, ale odkąd piję czystek nie mam już tego problemu ;)

    Zapraszam także do Nas: http://modnystyl2013.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)
      Ja przede wszystkim robię "syrop" z imbiru, czosnku, cytryny i miodu. Codziennie rano i wieczorem po łyżce (lub 2, bo mi smakuje). A tak na gardło to szałwia. Gardlox - nie spotkałem się z nim wcześniej, ale skład wydaje się świetny! Na zatkany nos i bolące gardło polecam inhalacje z Amolu ;)
      Pozdrawiam i zapraszam
      http://naturalniezdrowy.com.pl/

      Usuń

Prześlij komentarz